W związxku z kolejnym atakiem mediów niemieckich na Polski Ruch Oporu w czasie wojny, a szczegółnie na AK postanowiłem przypomniec tekst, który publikowałem w jednym z tygodników w 2009 roku.
Z polityką historyczną w wykonaniu polskiego rządu jest podobnie jak z kryzysem -
nie istnieje dopóki premier Tusk jej nie zauważy. Ale wtedy jest już za późno. A
lekceważenie niemieckiej polityki historycznej, szczególnie tej odnoszącej się do
Wschodniej i Środkowej Europy jest niewybaczalnym błędem, co już w przeszłości
było udziałem Europy, że przypomnę tu genezę działalności Adolfa Hitlera. Przecież
wtedy, w latach 20-tych XX w. Hitler wraz z garstką zwolenników rozpoczął swą
działalność od krytyki...." krzywd Traktatu wersalskiego".
Niedawna odezwa CDU/CSU żądająca międzynarodowego potępienia dla wypędzeń
została w Polsce zauważona tylko przez środowiska patriotyczne.
Oto fragment tej odezwy:
" Obowiązująca w Unii Europejskiej swoboda i wolność osiedlania się jest krokiem ku
urzeczywistnieniu prawa do ojczyzny także niemieckich wypędzonych - w Europie, w
której narody i grupy etniczne mogą żyć zgodnie i bez dyskryminacji prawnej także z
przeszłości. Wypędzenia każdego rodzaju muszą zostać potępione na płaszczyźnie
międzynarodowej a naruszone prawa muszą zostać uznane".
Nie była to pierwsza deklaracja CDU/CSU dotycząca problemu " wypędzonych". W
2004 roku ukazała się deklaracja CDU/CSU zawierająca takie sformułowania:
" Prawa i dekrety o wypędzeniach są niesprawiedliwością stoją one w sprzeczności do
ducha Unii Europejskiej i prawa międzynarodowego. Wypędzenie i etniczna czystka
nie mogą być nigdzie częścią obowiązującego prawa".
Trudno dziś znaleźć ślady jakiejkolwiek reakcji rządu lewicowego na tą deklarację, ale
zważywszy, że zdaniem Prezydenta Kwaśniewskiego" Niemcy były naszym
ambasadorem w Unii", nie było żadnej reakcji polskich władz.
Jeśli uważnie przyjrzymy się obu deklaracjom CDU/CSU, to nawet na podstawie wyżej
przytoczonych fragmentów zauważymy, że w odezwie z roku 2004 akcent pada na
bronienie praw mniejszości czy wypędzonych, przezwyciężaniu przeszłości, szukaniu
wspólnych " europejskich dróg". Postulaty związane z "prawami wypędzonych"
formułowane są delikatnie - podkreślono ogólne prawo do Heimatu i wspomnianą
doznaną "krzywdą" w przeszłości.
Ale już 5 lat później, w 2009 roku, zmienia się retoryka wypowiedzi. Tuż przed
wyborami do europarlamentu, pojawia się nie sugestia, ale żądanie potępienia
przesiedlenia na arenie międzynarodowej i uznanie -wg.CDU/CSU - naruszonych praw.
Odezwie CDU/CSU towarzyszył artykuł zamieszczony na łamach tygodnika "Der
Spiegel" o współodpowiedzialności Polaków za holocaust narodu żydowskiego. Tekst
ten został nawet przychylnie zauważony przez „Gazetę Wyborczą” i mile przyjęty przez
niektóre środowiska żydowskie w Polsce i poza jej granicami. Podejmowane przez
współczesnych Niemców próby zdjęcia z siebie winy za zbrodnie wojenne,
poszukiwanie i skrupulatne liczenie współpracowników III Rzeszy poza samymi
obywatelami Niemiec, budzi w Europie zażenowanie, a w Polsce słuszny gniew i
irytację.
Cały czas Niemcy, a szczególnie środowiska tzw."wypędzonych" zapominają, że ich
przodkowie legitymizowali władzę A.Hitlera, z wszystkimi tego konsekwencjami. W
wyborach do Reichstagu 5.03.1933 roku ludność niemieckich okręgów wyborczych na
terenach wówczas graniczących z Polską ( Ost Preussen - dziś Warmia i Mazury,
Pommeren - Pomorze Zachodnie, Frankfurt - Oder - część tego okręgu stanowią dziś
tereny Dolnego Śląska, część Górnego Śląska i Ziemia Lubuska) w ponad 55%
głosowało na NSDAP. Najniższe poparcie dla NSDAP zanotowano wtedy w Berlinie,
nieco ponad 30%. ( za http:// pl.wikipedia. org/wiki/Plik:NSDAP ). Uciekinierzy z w/w.
terenów stanowili najbardziej fanatyczną część społeczeństwa niemieckiego i
obawiając się Armii Czerwonej, a także I i II Armii Wojska Polskiego uciekali w głąb
Niemiec. Na decyzję o ucieczce wpływ miało także wezwanie Himmlera do
opuszczania przez mieszkańców strefy przyfrontowej. Nieważne, jakimi pobudkami
kierowali się ówcześni mieszkańcy tych terenów, jedno jest bezsporne - zwolennicy
nazizmu mieli uzasadnione obawy przed poniesieniem konsekwencji za gorliwe
wspieranie Hitlera. Niemcy nie powinni zasłaniać się niepamięcią i zapominać o
swoim poparciu dla Hitlera, szczególnie wtedy, gdy niemal każda rodzina niemiecka
korzystała z profitów czerpanych w podbitych krajach. Począwszy od pospolitej
kradzieży mienia i to nie tylko żydowskiego, poprzez rzesze ludzi wykorzystywanych
przy niewolniczej pracy w fabrykach i u bauerów, wreszcie po zorganizowaną kradzież
dóbr kultury, jeśli odpowiadała kryteriom " germańskości", bo w przeciwnym razie
niszczono takie zabytki. Przytoczę tu fragment " podstawy prawnej" dot. konfiskaty dzieł
sztuki, wydaną przez Himmlera już 16 grudnia 1939 roku:"Przedmioty o znaczeniu
historycznym i prehistorycznym...dokumenty posiadające znaczenie dla życia
publicznego i kulturalnego, zwłaszcza zaś te, które przedstawiają pewną wartość ze
względu na udział Niemców w historycznym, kulturalnym i gospodarczym
rozwojudanego kraju podlegają konfiskacie..."
Tak zorganizowana grabież była też sowicie wynagradzana, bo w/w. zarządzenie
Himmlera przeznacza 10% wartości skonfiskowanych dóbr na wynagrodzenia dla
gorliwych Niemców. A mimo to, niemieccy bonzowie nie wstydzili się pospolitej
kradzieży - n.p. Forster, gaulaiter Gdańska przywłaszczył sobie 5 kielichów kościelnych
zrabowanych z katedry w Pelplinie. Pojęcia " wypędzenie" Niemcy używają nad wyraz
chętnie, bo w ich mniemaniu ma uwydatnić ich cierpienie i sugerować niewinność ofiar.
W świetle wyżej podanych przykładów dzisiejsze ziomkostwa nie mają do tego
moralnego prawa, zważywszy na poparcie jakiego oni sami i ich przodkowie udzielili
największemu zbrodniarzowi w dziejach, czerpiąc dodatkowo z tego korzyści
materialne. Wtedy nie uważali za stosowne potępić nawet swoich bliskich, gdy ci
przywozili z wojny " trofea" w postaci złotych zębów wyrwanych ofiarom.
Oczywiście, jak się należało spodziewać, reakcja polskiego rządu na odezwę
CDU/CSU była nijaka. Pan minister Sikorski uznał ową deklarację za nieistotną, a
premier Tusk tłumaczył swoich niemieckich szefów z EEP, że ich słowa to
przedwyborczy chwyt w kampanii do europarlamentu. Co prawda, na tekst
zamieszczony w „Der Spiegel” rząd polski odpowiedział delikatnie, że nie za bardzo
podoba mu się ubieranie Polaków w mundury SS, ale przecież w tym samym tonie
wypowiadał się w sprawie Centrum Przeciwko Wypędzeniom.
Ba, w celu rozwiązania tego problemu wysłano nawet do Berlina specjalnego ministra
d/s polsko - niemieckich " prof" Władysława Bartoszewskiego, ale skończyło się jak
zawsze - Centrum powstanie, zaś Erika Steinbach " przeczeka" na swoje wolne krzesło
wzarządzie Centrum aż minie - jak napisała jedna z niemieckich gazet - polskie
niezadowolenie.
Jak widać polska polityka historyczna wykonaniu obecnych polityków to groteska, bo
gdy do niej dochodzi, to politycy gubią się jak dzieci we mgle. I już nie dziwi, że pan
Premier Tusk, choć z wykształcenia historyk, nazywa niemiecką próbę przerzucenia
części win za II Wojnę Światową, na Polskę, chwytem przedwyborczym, bo co ma
powiedzieć człowiek, który na ogłupiającej propagandzie legitymizuje swoją władzę?
Jeśli już środowiska patriotyczne podniosą w tej sprawie krzyk, to rzeczywiście D.Tusk,
aby odegrać rolę obrońcy narodowego interesu, odpowie coś, z czym i tak Niemcy się
nie liczą, bo zdaniem „Frankfurter Somtagzeitung”, jest to odpowiedź mało znacząca
wobec faktu, iż D. Tusk zgodził się (zdaniem tej gazety) na Centrum Przeciwko
Wypędzeniom i obecny polski rząd idzie w tym samym kierunku co rząd niemiecki. A
wyrazy dezaprobaty wobec tekstu w „Der Spiegel”? To zdaniem „Frankfurter
Somtagzeitung” - chwyt przedwyborczy, aby zamknąć usta ksenofobicznym Polakom.
Nie wiem, może się mylę, i chciałbym się mylić, ale dzisiejsza klasa polityczna, na
szczęście jeszcze nie cała, przypomina swoimi zachowaniami elity polityczne XVIII w.,
gdy niemal każdy poseł był klientem ościennego przedstawicielstwa dyplomatycznego.
Dziś sponsorami są różne fundacje.
A to, że rząd niemiecki wspiera organizacje ziomkowskie jest dostrzegalne gołym
okiem. Obecnie, poważnym problemem dla Polski są roszczenia tzw. późnych
przesiedleńców, którzy dzięki bierności polskich władz, obstrukcji Prezydenta
Kwaśniewskiego, który nie podpisał ustawy dot. uwłaszczenia Polaków mieszkających
na Ziemiach Zachodnich i Północnych, a także przy haniebnych praktykach wielu
polskich adwokatów, występują o zwrot porzuconych majątków. Co zrobi z tym obecny
rząd? Rząd PiS przyjął ustawę o ujawnieniu w księgach wieczystych prawa własności
nieruchomości Skarbu Państwa oraz jednostek samorządu terytorialnego. Sądzono, że
powstrzyma to roszczenia " późnych przesiedleńców", ale oni żądają unieważnienia
decyzji o przejęciu ich nieruchomości przez Skarb Państwa. Szerzej rozwinę ten temat
w kolejnym tekście.
Ireneusz T. Lisiak
19 – 26 Lipca 2009
Komentarze