Zmarł człowiek, który do końca nie był rozumiany przez nas. Pamiętam, że wtedy, gdy już wiadomo było kogo Papież powoła na stanowisko Prymasa Polski pojawiła się w "Time" okładka ze zdjęciem kard. Wyszyńskiego i podpisem " To był lew polskiego Kościoła", a obok zdjęcie kard. Glempa z podpisem " To jest lis polskiego Kościoła". Po wprowadzeniu stanu wojennego pojawił się zarzut - głównie ze środowisk lewackich, które wtedy chowając się w kruchtach, prawie z kościołów nie wychodzili, za to dziś plują do utraty śliny - że za mało kardynał Glemp wsparł " walkę czynną " z reżimem. A kard. Glemp wzywał do " nienarażania swojego życia, bo jest to dar, którym trzeba szafować rozważnie a będzie ono potrzebne poźniej.
Pamiętam takie ludzkie pytanie kardynała Glempa do wiernych - " Czy mogłem zrobić coś więcej by uratować życie ks. Jerzemu?" Moim zdaniem nie mógł, tak musiało się stać, bo było to w Boskich planach. Ta męczeńska śmierć ks, Jerzego miała i ma swój boski cel, może jeszcze nie wiemy co nam da? Jakże inaczej brzmią dziś słowa polityków, którzy jak Niesiołowski wyszli z partii chrześcijańskivh i często podkreślaja swoje przywiązanie do Kościoła, ale nie mają żadnych wątpliwości co do swych wyborów i postepowania. Czy kiedyś jakis TV mędrzec przyznał sie publicznie do swych roztwrek, czy zadał sobie pytanie - Czy dokonałem dobrego wyboru?
Nie dał się kard. Glemp wciągnąć w nagonkę na Radio Maryja i nie został wyznawcą gowinowskiego " kościoła łagiewnickiego".
Dziś jest przed Stwórcą i obojętne są mu głosy jakie o nim wygłaszają .Dla mnie był Prymasem Trudnych Lat, i był dobrym człowiekiem. Nie dał się uwikłać przez polityków, bo widział dalej niz politycy. Widział tego człowieka poza polityką, którego politycy oszukiwali. Mówił o tym, mówił o " kundelkach" i miał rację. Te ' kundelki" nie zauważyły, że upominał sie o tych oszukiwanych.
Niech spoczywa w pokoju i dobrej naszej pamięci.